Po rocznej przerwie, wieża Bismarcka znów zatrzęsła się u
podstaw a to oznacza że odbyła się VII edycja MateriaFest w Szczecinku. Na kilka dni przed
festiwalem pojawiła się rozpiska godzinowa oraz kolejność kapel która wzbudziła
małe kontrowersje. Zespoły zagrały w
następującej kolejność: Scylla, Obscure Sphinx, Materia, Frontside, Decapitated
oraz jako gwiazda wieczoru Luxtorpeda. I właśnie Luxtorpeda była powodem
wcześniejszych kontrowersji. Jednak powodem takiej sytuacji było to iż 4/5
Luxtorpedy grało tego samego dnia na śląsku z Arką Noego, i nie byłoby by szans
żeby dojechali wcześniej.
Tak jak wspomniałem, na pierwszy strzał poszła Scylla która
mimo dość wczesnej pory – było przed 17:00 – zgromadziła pod sceną sporą
publiczność, co niekoniecznie się zdażało na poprzednich edycjach MateriaFest.
Gościnnie w utworze Executioners pojawił się Michał Piesiak z Materii.
Następnie pojawił się zespół którego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać czyli
Obscure Sphinx, z drugiej strony jednak
byli to debiutanci na tym festiwalu. Obscure Sphinx to zespół który trzeba zrozumieć
tak samo jak trzeba zrozumieć muzykę którą tworzą.
Okazało się że ten zespół również ma rzeszę fanów, mimo że zagrał jedynie trzy kawałki, w tym Nastiez z albumu Anaesthetic Inhalation Ritual. Nie mogło oczywiście zabraknąć gospodarzy imprezy czyli Materii, która weszla na scenę i od razu zafundowała publiczności Shaybę, a następnie – między innymi – Cry Forever czy Place of Find. Scylla, Obscure Sphinx oraz Materia były doskonałą rozgrzewką przed zespołami które pojawiły się w drugiej połowie...
Okazało się że ten zespół również ma rzeszę fanów, mimo że zagrał jedynie trzy kawałki, w tym Nastiez z albumu Anaesthetic Inhalation Ritual. Nie mogło oczywiście zabraknąć gospodarzy imprezy czyli Materii, która weszla na scenę i od razu zafundowała publiczności Shaybę, a następnie – między innymi – Cry Forever czy Place of Find. Scylla, Obscure Sphinx oraz Materia były doskonałą rozgrzewką przed zespołami które pojawiły się w drugiej połowie...
Po około 20 minutowej przerwie na scenie pojawilo się pięciu
wspaniałych chłopców z piekła czyli Frontside. Tego zespołu nie trzeba nikomu
przedstawiać mimo że przez ostatnie trzy lata praktycznie zniknął z muzycznej
powierzchni tego kraju. Na MateriaFest zagrali drugi koncert po 3 letniej
przerwie...Mimo tej przerwy okazało się że Frontside był jednym z najbardziej
wyczekiwanych zespołów na tym festiwalu który ma rzeszę wiernych fanów. Zespół
z Sosnowca zafundował publiczności od samego początku konkretne pierdolnięcie w
postaci Syndrom Mesjasz i Zniszczyć Wszystko. Po tych utworach zrobiło się
nieco bardziej „spokojnie” za sprawą Naszym Przeznaczeniem Jest Płonąć, Dopóki
Moje Serce Bije oraz Wspomnienia Jak Relikwie. Nie trzeba mówić że te kawałki
zostały chóralnie odśpiewane przez zebraną publiczność. Spokojnie jednak zrobiło się tylko na moment. Spokój został
zaburzony przez Krew Ogień Śmierć czyli utwór z najnowszego albumu Frontside –
Zmartwychwstanie. Na zakończenie swojego
występu Frontside zagrał Granice Rozsądku i Bóg Stworzył Szatana czyli kawałki
których również nie mogło zabraknąć. Podsumowując, Frontside mimo 3 letniej przerwy
jest w doskonalej formie. Doskonale zapowiada się również najnowszy album z którego utwory zostaną
zagrane na jesiennej trasie KO Tour wraz w Decapitated.
I właśnie Decapitated był następnym zespołem który pojawił
się tego wieczoru na scenie w Szczecinku, w dodatku proaz drugi w historii tego
festiwalu. Występ Decapitated był taki jaki powinien być w ich wykonaniu czyli
na temat, wcale nie krótko i bez zbędnego pierdolenia. Na pierwszy rzut
pojawiło się Deathvaluation oraz Kill The Cult, następnie Post Organic i
Blasphemous Psalm To The Dummy God Creation który jest zdecydowanie moim
faworytem jeśli chodzi o występy na żywo.
Nie mogło również zabraknąć tak zwanych hitów czyli Day 69 czy Blood
Mantra. Jednak występ na MateriaFest to w dużej części utwory z albumu Anticult
bo oprócz wyżej wymienionych pojawiły się jeszcze Angerline, Amen, Earth Scar,
Never.
Na zakończenie festiwalu, po konkretnych uderzeniach,
zrobiło się bardziej refleksyjnie i duchowo za sprawą Luxtorpedy która pojawiła
się na scenie dopiero po godzinie 22:00 ze względu na male problemy techniczne. Litza i spółka zagrali, w sumie, to czego
najbardziej się spodziewałem – dodając fakt że widziałem ich niecały miesiąc
wcześniej. W repertuarze pojawiły się między innymi Wilki Dwa, Pusta Studnia,
44 Dni oraz Autystyczny bez którego tak naprawdę chyba nie ma koncertu
Luxtorpedy. Autystyczny Luxtorpedy jest jak Nóż Illusion...
Jednak co tam te wszystkie zespoły, prawdziwą gwiazdą
wieczoru było dziecko które Luxtorpedzie wtórowało cały koncert na zabawkowej
gitarze, w pewnym momencie nawet na scenę weszło. Rośnie nam nowe pokolenie,
jest nadzieja...
Podsumowując, MateriaFest wpisał się już chyba na stałe w
kalendarz letnich festiwali w Polsce i z roku na rok rośnie. Nie licząc
Behemotha i Illusion na zeszlorocznej edycji, to tegoroczna edycja chyba była
najlepsza pod względem skladu kapel, a zarazem doskonałym zakończeniem wakacji. Z
niecierpliwością czekam na kolejną edycję tego festiwalu a organizatorom i
Materii życzę powodzenia i wytrwałości.
Galeria z koncertu Decapitated
Galeria z koncertu Frontside
Galeria z koncertu Luxtorpeda
Galeria z koncertu Scylla, Obscure Sphinx, Materia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz