12 lutego 2019

[Recenzja] Sickroom - Księga Samotnika (2017) [4.5/10]

Zespół Sickroom powstał w 2007 roku w Łowiczu, więc liczy sobie już 12 lat. Do tej pory pod ich szyldem ukazała się EP’ka o tytule 147 wydana w 2010 roku oraz Księga Samotnika wydana na początku 2017 roku…niewiele to jak na 12 lat. Sickroom przez lata swojej działalności zagrał koncerty u boku takich zespołów jak Frontside, Carnal, Corruption, Lostbone czy Proletaryat.

Skupimy się jednak na najnowszym wydawnictwie zespołu czyli Księdze Samotnika.  Materiał ten składa się z trzech utworów. Pierwszy z nich - czyli Samobójca - w pierwszych sekundach daje złudne wrażenie, że będziemy mieli do czynienia z czymś a’la symfoniczny black metal. W kolejnych sekundach jednak sytuacja się zmienia i mamy do czynienia z czymś…po prostu z czymś. Trudno to określić. Z jednej strony mamy gitarowe zagrywki wyjęte z melodyjnego modern death metalu, z drugiej z black metalowym smrodem i aurą, a z trzeciej z wokalem który mieści się gdzieś pomiędzy. Następnym utworem jest Melancholia która…nie różni się zbytnio od poprzedniego. Gdy słucham tego kawałka mam wrażenie, że mam do czynienia z pewnego rodzaju chaosem którego mój mózg i uszy nie ogarniają. W dodatku z nie do końca zrozumiałym dla mnie wokalem w mówionych partiach – na początku oraz około 3:30 minuty.  Mówione partie z jednej strony są intrygujące, a z drugiej…jakoś nie wchodzą. Ostatnim kawałkiem na tej EP’ce jest kompozycja o tytule W Mroku Gwiazd, i jest to zdecydowanie najmocniejsze ogniwo tego wydawnictwa. Od pierwszych dźwięków wpada w ucho, buja i w jakis sposób budzi skojarzenia z takimi albumami jak Colony czy Clayman, wiadomo o jakim zespole tutaj mówię. W ostatnim utworze wszystko wpada w ucho oprócz…wokalu który, moim zdaniem, jest najsłabszym ogniwem w tym zespole. Osobiście jestem w stanie mało co zrozumieć z tekstu tak na pierwszy strzał.

Zdecydowanymi plusami tego wydawnictwa jest to, że jest zaśpiewane w naszym ojczystym języku oraz to, że warstwę tekstową stanowi twórczość poety Tadeusza Micińskiego.  Ktoś może go kojarzyć, ponieważ wcześniej również Behemoth wykorzystał jego wiersz w utworze Lucifer.
Natomiast zdecydowanymi minusami jest wokal oraz ogólny wydźwięk tego materiału, który nie jest czymś nadzwyczajnym, nie zaskakuje niczym nowym, a momentami nudzi i bardzo powoli wchodzi w układ pokarmowy.  Minusem jest również brak wkładki z tekstami – tak, wiem, mogę sobie poszukać wiersze Micińskiego, ale to nie o to chodzi. Teksty są równie ważne jak muzyka, więc myślę że każde wydawnictwo powinno być zaopatrzone w taką książeczkę. Tym bardziej jeśli słuchacz nie do konca rozumie tekst…


Podsumowując, jest to ciężki materiał do strawienia, lecz strawić się da i jakieś tam plusy znaleźć też. Może koncertowo zespół wypada znacznie lepiej niż na wydawnictwach, jeśli by na żywo pojawił się utwór W Mroku Gwiazd to na pewno znalazłbym się pod sceną…a poza tym to wypiłbym piwo i popatrzył.
Jeśli już o piwie mowa to dodam, że zespół niedawno wypuścił swoje piwo o nazwie Samobójca, wyprodukowane przez Browar Bednary. Czy kopie tak samo jak utwór?. Jeśli tak, to musiałbym wypić chyba z sześć.

Sickroom – Księga Samotnika (2017)
1. Samobójca
2. Melancholia
3. W Mroku Gwiazd

Profil zespołu: https://www.facebook.com/SICKROOMband//

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz