Zespół Sickroom powstał w 2007 roku w Łowiczu, więc liczy
sobie już 12 lat. Do tej pory pod ich szyldem ukazała się EP’ka o tytule 147
wydana w 2010 roku oraz Księga Samotnika wydana na początku 2017 roku…niewiele
to jak na 12 lat. Sickroom przez lata swojej działalności zagrał koncerty u
boku takich zespołów jak Frontside, Carnal, Corruption, Lostbone czy Proletaryat.
Skupimy się jednak na najnowszym wydawnictwie zespołu czyli
Księdze Samotnika. Materiał ten składa
się z trzech utworów. Pierwszy z nich - czyli Samobójca - w pierwszych
sekundach daje złudne wrażenie, że będziemy mieli do czynienia z czymś a’la
symfoniczny black metal. W kolejnych sekundach jednak sytuacja się zmienia i
mamy do czynienia z czymś…po prostu z czymś. Trudno to określić. Z jednej
strony mamy gitarowe zagrywki wyjęte z melodyjnego modern death metalu, z
drugiej z black metalowym smrodem i aurą, a z trzeciej z wokalem który mieści
się gdzieś pomiędzy. Następnym utworem jest Melancholia która…nie różni się
zbytnio od poprzedniego. Gdy słucham tego kawałka mam wrażenie, że mam do
czynienia z pewnego rodzaju chaosem którego mój mózg i uszy nie ogarniają. W
dodatku z nie do końca zrozumiałym dla mnie wokalem w mówionych partiach – na początku
oraz około 3:30 minuty. Mówione partie z
jednej strony są intrygujące, a z drugiej…jakoś nie wchodzą. Ostatnim kawałkiem
na tej EP’ce jest kompozycja o tytule W Mroku Gwiazd, i jest to zdecydowanie
najmocniejsze ogniwo tego wydawnictwa. Od pierwszych dźwięków wpada w ucho,
buja i w jakis sposób budzi skojarzenia z takimi albumami jak Colony czy
Clayman, wiadomo o jakim zespole tutaj mówię. W ostatnim utworze wszystko wpada
w ucho oprócz…wokalu który, moim zdaniem, jest najsłabszym ogniwem w tym
zespole. Osobiście jestem w stanie mało co zrozumieć z tekstu tak na pierwszy
strzał.
Zdecydowanymi plusami tego wydawnictwa jest to, że jest
zaśpiewane w naszym ojczystym języku oraz to, że warstwę tekstową stanowi
twórczość poety Tadeusza Micińskiego. Ktoś
może go kojarzyć, ponieważ wcześniej również Behemoth wykorzystał jego wiersz w
utworze Lucifer.
Natomiast zdecydowanymi minusami jest wokal oraz ogólny
wydźwięk tego materiału, który nie jest czymś nadzwyczajnym, nie zaskakuje
niczym nowym, a momentami nudzi i bardzo powoli wchodzi w układ pokarmowy. Minusem jest również brak wkładki z tekstami –
tak, wiem, mogę sobie poszukać wiersze Micińskiego, ale to nie o to chodzi.
Teksty są równie ważne jak muzyka, więc myślę że każde wydawnictwo powinno być
zaopatrzone w taką książeczkę. Tym bardziej jeśli słuchacz nie do konca rozumie
tekst…
Podsumowując, jest to ciężki materiał do strawienia, lecz
strawić się da i jakieś tam plusy znaleźć też. Może koncertowo zespół wypada
znacznie lepiej niż na wydawnictwach, jeśli by na żywo pojawił się utwór W
Mroku Gwiazd to na pewno znalazłbym się pod sceną…a poza tym to wypiłbym piwo i
popatrzył.
Jeśli już o piwie mowa to dodam, że zespół niedawno wypuścił swoje
piwo o nazwie Samobójca, wyprodukowane przez Browar Bednary. Czy kopie tak samo
jak utwór?. Jeśli tak, to musiałbym wypić chyba z sześć.
Sickroom – Księga Samotnika (2017)
1. Samobójca2. Melancholia
3. W Mroku Gwiazd
Profil zespołu: https://www.facebook.com/SICKROOMband//
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz